Rozmowa z Ivą Hüttnerovą

Ivo, jest Pani aktorką i malarką, jak daje Pani radę łączyć te dwie profesje?

Udaje mi się je łączyć już ponad 40 lat. Teatr to sprawa dobrej komunikacji z kolegami aktorami, z publicznością, ale też kwestia szczęścia czy przypadku. Wiąże się z czekaniem na okazję, na rolę, na dobrego reżysera… Za to jeśli chodzi o malowanie, to od ciebie zależy, co i jak chcesz i będziesz malować. Może właśnie dlatego tylu aktorów również maluje.

Słyszałam, że ma Pani własny tajemniczy ogród. Przy jego zakładaniu korzystała Pani z porad architekta zieleni czy kierowała się intuicją?

Ogród to moja miłość i duma, część domu. Cały wymyśliłam i zorganizowałam sama. Oczywiście popełniłam kilka błędów, ale proces jego tworzenia był w tym wszystkim najpiękniejszy. Szanuję pracę architektów zieleni, ale w ogrodzie spędzam dużą część życia i chcę go tworzyć na swój obraz, nawet jeśli oznacza to popełnianie błędów.

Ma Pani jeszcze inne pasje?

Wiem, że to brzmi sztampowo, ale teatr i malarstwo to moja życiowa pasja. Oprócz tego uwielbiam kolekcjonować różne stare przedmioty, zwłaszcza tkaniny. Moje zbiory można aktualnie obejrzeć na zamku Chyše.

Wygląda Pani wspaniale, w jaki sposób dba Pani o formę?

Ogród jest lepszy niż siłownia, ale najbardziej pomagają mi długie, codzienne spacery z psem. Bez psa ciężko byłoby mi się do tego zmobilizować. Jedyny sport, który lubię, to jazda na rowerze. Ale żadne wyczynowe jazdy, tylko dla przyjemności.

Jak trafiła Pani na grzyb Reishi? Jak ocenia Pani jego działanie?

Jakiś czas temu skarżyłam się swojej przyjaciółce, Hance Křížkovej, że ciągle chce mi się spać, że jestem zmęczona nawet zaraz po przebudzeniu. Dostałam od niej w prezencie Ganodermę, Duanwood Red Reishi, więc spróbowałam, nie obiecując sobie po tym wiele. Po około trzech tygodniach przyjmowania zauważyłam, że czuję się znacznie lepiej, nie przeziębiam się i lepiej mi się oddycha. I przede wszystkim dobrze śpię. Ponieważ w tym czasie nie przyjmowałam nic innego, jestem przekonana, że tę poprawę zawdzięczam cudownemu grzybowi.

Grała Pani w serialu „Ordinace v Růžové zahradě” bezdomną kobietę. Jaka była ta rola?

Grałam tę postać z przyjemnością, była dobrze napisana i rozwijała się w serialu. Tej bezdomnej kobiecie udało się znaleźć nowy dom, który zaczęła prowadzić, miała tzw. chłopski rozum i poczucie humoru. W trakcie kilku lat obcowania z tą postacią zdałam sobie sprawę, że wystarczy zły zbieg okoliczności i człowiek może spaść a samo dno. Ale zawsze musi szukać rozwiązania.

Gdzie możemy Panią obecnie zobaczyć?

W różnych miejscach w całym kraju oraz w Pradze w teatrze Semafor gramy sztukę „Domácí štěstí@hned“ [„Szczęście do domu@natychmiast”]. Autor Jiří Just stworzył ją z myślą o mnie i widzimy, że publiczność dobrze się na niej bawi. W grudniu będę miała dużą wystawę z okazji okrągłych urodzin w praskim Ratuszu Nowomiejskim. Pracy mam naprawdę sporo, ale dzięki temu nie mam czasu myśleć o tym, że się starzeję.