Stres a zdrowie

Wprowadzenie

Dlaczego ludzie i ich człekokształtni krewni zapadają na więcej chorób związanych ze stresem niż jacykolwiek inni przedstawiciele królestwa zwierząt? Zdaniem neurobiologa z Uniwersytetu Stanforda, Roberta Sapolskyego, odpowiedź jest taka, że ludzie i małpy są wysoce inteligentnymi, społecznymi stworzeniami, które mają zbyt wiele wolnego czasu.

„Naczelne są super inteligentne i zorganizowane na tyle, że mogą swój wolny czas poświęcać wzajemnemu unieszczęśliwianiu się i stresowaniu się” – powiedział. „Jeśli jednak jesteś chronicznie, psychospołecznie zestresowany, zagraża to twojemu zdrowiu. Zasadniczo ewoluowaliśmy więc tak, że jesteśmy wystarczająco inteligentni, by zafundować sobie chorobę”.

Pawiany są brzydkie, brutalne i małe. Mają długie pyski i ostre kły przeznaczone do zadawania śmiertelnych ran. Ich ciało, za wyjątkiem pozbawionych sierści pośladków, pokryte jest gęstym, oliwkowym futrem. Gatunek ten wykazuje zwyczaje społeczne – naczelne żyją w stadach lub małych grupach składających się z kilkudziesięciu osobników. W stadach tych panuje ścisła hierarchia, a każde zwierzę posiada określony status. O ile pozycja samic jest dziedziczna – córka dziedziczy pozycję matki – o tyle samce rywalizują o dominację. Walki te bywają krwawe, stawka jest jednak ogromna: wyższy status oznacza więcej seksu. Przegranych czeka natomiast ponury zestaw opcji: poddaństwo, wygnanie lub śmierć.

Robert Morris Sapolsky (urodzony 6 kwietnia 1957 r.)  jest amerykańskim neuroendokrynologiem i pisarzem. Aktualnie jest profesorem biologii i profesorem neurologii oraz nauk neurologicznych oraz profesorem nadzwyczajnym neurochirurgii na Uniwersytecie Stanforda. Ponadto jest pracownikiem naukowym w Muzeum Narodowym w Kenii.

Jako neuroendokrynolog skoncentrował się w swoich badaniach na problematyce stresu i degeneracji neuronów, a także na potencjale strategii terapii genowej w celu ochrony podatnych neuronów przed chorobą. Obecnie pracuje nad technikami transferu genów, co mogłoby wzmocnić neurony przeciwko obezwładniającemu działaniu glikokortykoidów. Sapolsky co roku spędza czas w Kenii, badając populacje dziko żyjących pawianów, by określić źródła stresu w ich środowisku oraz związek między osobowością a wzorcami chorób związanych ze stresem u tych zwierząt. Sapolsky bada w szczególności poziomy kortyzolu między samcem i samicą alfa a osobnikami niżej w hierarchii, by określić poziom stresu. Wczesny, ale wciąż istotny przykład jego badań nad pawianami oliwkowymi można znaleźć w jego artykule Scientific American z 1990 roku „Stress in the Wild”.

Wewnątrz dioramy

W roku 1978 Robert Sapolsky był świeżo upieczonym absolwentem uniwersytetu z dyplomem z biologii i pracował w Kenii. Przed powrotem do USA na studia doktoranckie i wyczerpującą pracą w laboratorium, czekała go samodzielna praca w terenie wśród pawianów. W tym czasie doświadczenia Sapolsky’ego w dziczy składały się z krótkich wycieczek z plecakiem po górach Catskill; tylko raz rozbił tam obóz na noc. Większości tego, co wiedział o afrykańskiej faunie, nauczył się z wypchanych okazów w Muzeum Historii Naturalnej. Jednak i tak udał się do Nairobi, mimo iż słabo mówił w suahili, a każdy, kogo spotkał, go okradał. W końcu dotarł do buszu, na rozległą sawannę pełną zebr, gnu i grasujących słoni. „Nie mogłem uwierzyć własnym oczom” – wspomina Sapolsky. „Za każdym drzewem było jakieś zwierzę. Byłem wewnątrz dioramy”.

Sapolsky z jednym ze swoich ulubionych pawianów

Sapolsky powoli przedstawił się grupie pawianów i pozwolił im przyzwyczaić się do jego obecności. Po kilku tygodniach zaczął rozpoznawać poszczególne zwierzęta i nadawał im imiona ze Starego Testamentu. Był to jego wyraz buntu przeciwko swoim nauczycielom hebrajskiego z dzieciństwa, którzy odrzucali bluźnierstwo darwinowskiej ewolucji. „Nie mogłem się doczekać dnia, kiedy będę mógł napisać w moim zeszycie, że Nabuchodonozor i Naomi leją się w krzakach” – napisał Sapolsky w A Primate’s Memoir. „To było jak wymodlona zemsta”.

Wkrótce romantyczne wyobrażenie Sapolsky’ego o pracy w terenie zderzyło się z ponurą rzeczywistością życia w afrykańskim buszu. Stopy swędziały go od infekcji grzybiczej, skórę pokrywały ukąszenia owadów, Masajowie kradli jego rzeczy, miał straszną biegunkę i był rozpaczliwie samotny. Podopieczni Sapolsky’ego nie byli w stanie zaoferować mu nawet namiastki dobrego towarzystwa. Zdawali się poświęcać cały swój wolny czas – a życie pawianów to głównie czas wolny – na psoty i złośliwości. „Jedną z pierwszych rzeczy, jakie odkryłem, było to, że nie bardzo lubię pawiany” – mówi. „Są dość paskudne wobec siebie, ciągle knują i podkładają sobie nogi. Są jak szympansy, tyle że bez samokontroli”.

Biologiczne efekty szoków społecznych

Sapolsky był co prawda zaniepokojony zachowaniem pawianów – była to prawdziwa natura z jej wszystkimi urokami – zdał sobie jednak sprawę, że ich okrucieństwo stanowiło okazję do zbadania biologicznych skutków szoków społecznych. Zaczął na przykład zauważać, że samce znajdujące się na dole hierarchii były chudsze i bardziej dzikie. „Po prostu nie wyglądały zbyt zdrowo” – mówi Sapolsky. „Wtedy zacząłem się zastanawiać nad tym, jak bardzo stresujące musi być życie na dnie społeczności. Nigdy nie wiesz, kiedy ktoś cię zleje. Nigdy się nie bzykniesz. Musisz o wiele ciężej walczyć o pożywienie”.

ASapolsky postanowił więc sprawdzić hipotezę, że stres związany z byciem na dole hierarchii pawianów prowadzi do problemów zdrowotnych. W tamtych czasach stres jako temat naukowy był najczęściej ignorowany. Uważano go za nieprzyjemny stan psychiczny o niewielu długofalowych konsekwencjach. „Kilka badań łączyło stres z wrzodami, ale to było wszystko” – mówi. „Większości lekarzy wydawało się niezwykle mało prawdopodobne, by wasze uczucia mogły wpływać na wasze zdrowie. Wiadomo, wirusy. Na pewno czynniki rakotwórcze. Ale stres? Nie ma mowy”. Mimo to Sapolsky był zdeterminowany, by zdobyć jakieś dane. Nie miał jeszcze żadnych ambitniejszych przemyśleń na temat ludzi czy zdrowia publicznego. Jego przemiana w jednego z czołowych badaczy stresu miała nadejść później. Zamiast tego był zajęty uczeniem się, jak strzelać do pawianów strzałkami znieczulającymi, a następnie, gdy były pogrążone we śnie, szybko mierzyć poziom hormonów stresu w ich krwi.

Przewlekły stres jest niezwykle niebezpiecznym stanem

W kolejnych dekadach spekulacje Sapolsky’ego stały się faktem naukowym. Okazało się, że przewlekły stres jest niezwykle niebezpiecznym stanem. I nie dotyczy to tylko pawianów: Podatni na jego skutki są również ludzie, nie tylko znajdujące się nisko w hierarchii samce małp. Chociaż stres nie powoduje żadnej konkretnej choroby i jak na ironię, związek przyczynowy między stresem a wrzodami został w dużej mierze obalony, to jednak znacznie pogarsza on przebieg większości chorób.

Lista chorób związanych ze stresem jest ogromna i obejmuje wszystko, od zwykłego przeziębienia i bólu dolnej części pleców, aż po chorobę Alzheimera, ciężkie zaburzenia depresyjne i ataki serca. Stres powoduje spadek gęstości kości i zanik mięśni. Wywołuje cukrzycę u dorosłych i jest główną przyczyną męskiej impotencji. W rzeczywistości liczne badania długowieczności ludzi w krajach rozwiniętych wykazały, że czynniki „psychospołeczne”, takie jak stres, są najważniejszą zmienną określającą długość życia. Nie chodzi o to, że geny i czynniki ryzyka, takie jak palenie, nie mają znaczenia. Chodzi o to, że znaczenie poziomu stresu jest większe.

Stres blokuje leczenie chorób

Ponadto skutki przewlekłego stresu stanowią bezpośrednią przeszkodę dla opieki medycznej i zdrowia publicznego. Na przykład antybiotyki są o wiele mniej skuteczne, jeśli nasz układ odpornościowy jest stłumiony przez stres; operacja serca powiedzie się tylko wtedy, jeśli pacjent pozbędzie się stresu. Jak zauważa Sapolsky: „Możesz dać człowiekowi stent pokryty lekami, ale jeśli nie rozwiążesz problemu stresu, nie będzie to miało większego znaczenia. W wielu chorobach stres jest głównym, długoterminowym czynnikiem ryzyka. Wszystko inne to tylko krótkoterminowa poprawa”.

To, że stres stał się głównym czynnikiem ryzyka, wynika w dużej mierze z postępu naukowego: najbardziej śmiertelne choroby XXI wieku to te, w których uszkodzenia gromadzą się stopniowo w czasie (Sapolsky nazywa to „luksusem powolnego rozkładu”). Niestety, to właśnie ten rodzaj uszkodzeń jest nasilany przez stres emocjonalny. Podczas gdy współczesna medycyna poczyniła niesamowite postępy w leczeniu fizycznej maszyny ciała, dopiero zaczyna potykać się z tymi przypadłościami umysłu, które zakłócają nasze procedury lecznicze.

Stres jako czynnik kulturowy

Siła tego nowego spojrzenia na stres – że nasze zdrowie fizyczne jest silnie związane z naszym stanem emocjonalnym – polega na tym, że łączy ono szeroki zakres obserwacji naukowych, przez socjologiczne, aż po molekularne. Z jednej strony stres można opisać jako stan kulturowy, produkt uboczny społeczeństwa, który pozostawia niektórych ludzi w permanentnym stanie zaniepokojenia. Ale to uczucie można teraz zmierzyć również we krwi i moczu, określić ilościowo pod względem glukokortykoidów i noradrenaliny oraz hormonów nadnerczy. Zaczynamy więc z przerażającą dokładnością widzieć destrukcyjne domino, które te substancje chemiczne uruchamiają. Efektem końcowym jest to, że stres jest w końcu uznawany za krytyczny czynnik ryzyka, odpowiadający za coraz większy odsetek problemów zdrowotnych.

Kiedy telomery ulegają wyczerpaniu

Telomery znajdują się na końcach chromosomów.

Oto jeden z przykładów tego, jak stres niszczy organizm. Elissa Epel, była studentka Sapolsky’ego i profesor psychiatrii na UCSF, wykazała, że matki opiekujące się przewlekle chorymi dziećmi wykazują znacznie wyższy poziom stresu. Nie jest to zaskakujące. Zaskakujące jest to, że kobiety te mają również dramatycznie skrócone telomery, czyli czapeczki na końcu chromosomów, które zapobiegają rozpadowi naszego DNA. W przypadku kobiet z najwyższym poziomem stresu, skrócenie telomerów równało się „co najmniej jednej dekadzie dodatkowego starzenia się”. Gdy nasze telomery się kończą, nasze komórki przestają się dzielić; życie dobiegło końca. Stres powoduje, że nasze życie kończy się szybciej.

O telomerach pisaliśmy również w tym artykule.

W jaki sposób nowotwory mogą wiązać się z interakcjami społecznymi

W jednym z numerów czasopisma Cell opublikowano fascynującą pracę naukowców z Ohio State University. W skrócie, udowadnia ona, że myszy żyjące w lepszym środowisku – czyli pełnym zabawek, bieżni i interakcji społecznych – są mniej narażone na rozwój nowotworów i są w stanie lepiej się przed nimi bronić, jeśli one wystąpią.

Sam eksperyment był prosty. Dużej grupie myszy wstrzyknięto komórki czerniaka. Po sześciu tygodniach myszy żyjące w lepszym środowisku miały guzy o około 75% mniejsze niż te trzymane w standardowych klatkach laboratoryjnych. Ponadto, podczas gdy u każdej myszy w standardowych klatkach rozwinął się rak, 17 procent myszy w ulepszonych pomieszczeniach w ogóle nie wykazywało jego oznak.

Co wyjaśnia ten pozornie cudowny wynik? Dlaczego kilka zabawek w klatce pomaga zapobiec namnażaniu złośliwych komórek? Chociaż cała kwestia będzie z pewnością bardziej złożona – bo w raku lub interakcji mózg-ciało nie ma niczego prostego – badacze przedstawiają uderzająco prostą ścieżkę chemiczną leżącą u podstaw tego działania.

W skrócie, lepsze środowisko doprowadziło do wzrostu BDNF w podwzgórzu (BDNF to czynnik troficzny, klasa białek wspierających przeżycie i wzrost neuronów. To, co woda i słońce robią dla roślin, czynniki troficzne robią dla komórek mózgowych). To z kolei prowadziło do znacznego zmniejszenia hormonu leptyny w całym organizmie (leptyna bierze udział w regulacji apetytu i metabolizmu, a jej poziom wydawał się obniżać, gdy hormon stresu był lekko podwyższony). Jakkolwiek kilka wcześniejszych badań wiązało leptynę z przyspieszonym wzrostem guzów, pozostaje niejasne, jak to się dzieje i czy związek ten rzeczywiście stanowi przyczynę.

Ważne jest, aby nie przeceniać wyników tego badania. Nikt nie wie, czy te dane mają jakiekolwiek znaczenie dla ludzi. Jest to jednak zaskakująca demonstracja pętli pomiędzy mózgiem a ciałem. O ile bowiem nie jest zbyt zaskakujące, że przewlekły stres zwiększa częstość występowania chorób układu krążenia lub że aktorzy, którzy zdobywają Oscary, żyją znacznie dłużej niż ci, którzy ich nie zdobywają, o tyle w tym nowym związku między ładnymi klatkami a zmniejszonym wzrostem guzów jest coś przerażającego. Rak to przecież tylko głupia aktywność komórek. To życie w swojej najbardziej mechanicznej formie, nic innego jak błąd genetyczny. A jednak obecność zabawek w klatce może dramatycznie zmienić przebieg choroby, utrudniając komórkom rakowym zakorzenienie się i spowalniając ich wzrost, gdy już się pojawią. Mała zmiana chemiczna w korze mózgowej ma wpływ przekładający się na cały organizm.

Ganoderma lucidum (Reishi) aktywuje sygnalizację z udziałem leptyny

W tym badaniu stworzono model otyłych myszy poprzez podawanie im wysokocukrowej i wysokotłuszczowej diety przez 60 dni, po czym podawano im specjalny suplement diety z ekstraktem Ganoderma lucidum przez kolejnych 35 dni. Następnie monitorowano zmiany w histopatologii wątroby, tkanki tłuszczowej, jelita grubego, jelita, śledziony, nerek i mózgu, metabolizm i transkrypcję oraz mikrobiotę jelitową. Wyniki wykazały, że wyciągi z owocników G. lucidum mogą zmniejszyć masę ciała; zmienić poziom lipidów w surowicy; złagodzić uszkodzenia mikrobioty jelitowej, jelita grubego, wątroby, mózgu i innych organów wywołane przez dietę wysokocukrową i wysokotłuszczową; a także aktywować ścieżki regulacyjne leptyny w podwzgórzu i poprawić metabolizm. Odkrycia te sugerują, że podawanie ekstraktów z owocników G. lucidum ma korzystny wpływ na oś mikrobiota-jelito-wątroba i mikrobiota-jelito-mózg oraz aktywuje sygnalizację z udziałem leptyny w celu poprawy regulacji przemiany materii.

Pełnym badanie można znaleźć TUTAJ, zaś jego krótkie streszczenie znajduje się poniżej:

  • Dieta o wysokiej zawartości cukru i tłuszczu wpływa na wiele układów i narządów.
  • Ekstrakty z owocników Ganoderma lucidum mogą poprawić funkcjonowanie osi mikrobiom-jelito-wątroba.
  • Ekstrakty z owocników Ganoderma lucidum mogą poprawić funkcję osi mikrobiom-jelita-mózg.
  • Ekstrakty z owocników Ganoderma lucidum mogą regulować OUN i poprawiać regulację przemiany materii.

nieje

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *